("Projektor" - 4/2016)
Owijanie papierem toaletowym, jedzenie makaronu,
wysypywanie węgla na nagą kobietę, noszenie walizek, plecaków i wielkiej
koperty, chodzenie z „deską ostatniego ratunku”, czy chyba najbardziej
rozpoznawane odtwarzanie kompozycji obrazu Rembrandta „Lekcja anatomii doktora
Tulpa”. – elementy z happeningów przygotowanych przez jednego z
najznakomitszych polskich artystów Tadeusza Kantora kojarzy chyba każdy, kto
choć odrobinę interesuje się sztuką XX wieku.
Choć
happeningi zostały dokładnie opisane, sfotografowane, wyjaśnione przez samego
artystę, choć nadal żyją świadkowie i uczestnicy tych działań artystycznych,
ten fragment bogatej działalności Tadeusza Kantora nie doczekał się do tej pory
całościowej i dogłębnej analizy.
Próbę
zebrania, opisania, zanalizowania, wyjaśnienia wątpliwości dotyczących
happeningów Kantora podjęła doktorantka Instytutu Sztuki PAN, wieloletnia
współpracownica krakowskiej Cricoteki, Justyna Michalik. „Idea bardzo
konsekwentna. Happening i teatr happeningowy Tadeusza Kantora” to prawie 300
stron opowieści nie tylko o faktach, choć od dokładnego chronologicznego opisu
autorka rozpoczyna swoją analizę. Michalik pokusiła się o odnalezienie idei,
inspiracji, źródeł, z jakich wyrosły pomysły artysty. Książka jest niezwykle
bogato umocowana w źródłach – Michalik nie tylko odnalazła wiele tekstów, ale
także obejrzała setki zdjęć, fragmentów filmowych zapisów działań Kantora.
Udało jej się rozwikłać kilka wątpliwości i nieścisłości pojawiających się w
dotychczasowej literaturze. Jak to przy naturze i specyfice happeningu bywa –
pojawiły się także i nowe, do tej pory niezauważone. Kojarzyła fakty, elementy
z codziennego życia artysty i ich prawdopodobny wpływ na powstające happeningi.
Dzięki
sumienności i dobrej dokumentacji Michalik odtworzyła drogę artystyczną, jaką w
latach 60. kroczył Tadeusz Kantor. Poznajemy kolejne happeningi, dowiadujemy
się nie tylko o ich przebiegu, ale także recepcji i wpływie, jaki miały na
dalszą działalność Kantora. Plastyczno-teatralne formy artysty nie zostały
wypreparowane z jego innej, równie ważnej działalności, choćby plastycznej czy
scenograficznej. Wszystkie elementy składają się w całość tworząc czytelną i
konsekwentną drogę artystyczną.
Przytoczenie
faktów, uzupełnionych o interpretacje, choć zajmuje lwią część książki, nie
jest jedynym elementem tej układanki. Michalik postarała się odtworzyć fenomen
happeningów Kantora na tle światowej działalności tego ruchu. Mimo „żelaznej
kurtyny”, utrudnionych możliwości kontaktu z Zachodem, rzadkich wyjazdów
artysty a nawet chwilowych pozbawień paszportu, Kantor nie działał w próżni.
Był w pełni świadomy tego, co dzieje się we współczesnej sztuce i w charakterystyczny
dla siebie sposób filtrował tę wiedzę, doświadczenia, inspiracje przez siebie i
swoją osobowość twórczą.
Całościowy
obraz happeningowej działalności Kantora uzupełniają relacje i wywiady z
uczestnikami i świadkami happeningów. Ich interpretacje, indywidualne
spojrzenia wynikające choćby z roli, w jakiej uczestniczyli podczas happeningu,
dodają tej bogato podbudowanej analizie świeżego, ludzkiego spojrzenia, tak
ważnego przy analizie tego chimerycznego, niedookreślonego dzieła sztuki,
powstałego na styku wielu form wyrazu artystycznego. Przecież happening dzieje
się tylko tu i teraz, a wszelkie próby dokumentacji są już solidnym nadużyciem.
Największe prawo do opisu mają właśnie świadkowie.
Michalik nie próbuje tworzyć nowego obrazu Kantora.
Z opowieści o jego happeningach wyłania się obraz konsekwentnie realizującego
swoje zamierzenia i przemyślenia artysty. Początkowo zachwycony happeningiem
Kantor, w późniejszych latach nieco się nim rozczarował (zwłaszcza
przekonaniem, że twórczość artystyczną mogą uprawiać wszyscy, bez względu na
wiedzę i talent), rezygnując w dalszej działalności m.in. z partycypacji
publiczności. Samej formy nie porzucił jednak nigdy, a autorka dopatruje się
jej w realizacjach teatralnych Kantora – choćby w tym, że autor osobiście
nadzorował i poprawiał wszystkie spektakle. Przecież pod koniec życia artysta –
często i chętnie analizujący i komentujący swoją twórczość powiedział: „Ja za
happening bym się dał zabić”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz