Paweł Chmielewski
("Projektor" - 1/2013)
Marek Kantyka z
kieleckiego Teatru Ecce Homo otrzymał nagrodę dla najlepszego aktora za rolę
Snauta w spektaklu „Sukkuba” na III Ogólnopolskim Festiwalu Teatrów Studenckich
w Warszawie.
Fot. Wojciech Habdas |
Bortkiewicz skoncentrował się na wątku
egzystencjalnym, relacji Krisa Kelvina (Karol Górski) z nieżyjącą, zjawiającą
się pod postacią fantomu, jego żoną Harey (Agata Orłowska). Odrzucił
rozbudowaną w powieści warstwę naukową (historia nowej gałęzi nauki zwanej
solarystyką), opisy oceanu, dociekania czy Solaris ma naturę boską. Spośród
towarzyszy Kelvina pozostawił tylko Snauta (Marek Kantyka). To konsekwencja
pominięcia rozważań naukowych i eksperymentów, którymi u Lema zajmuje się
Sartorius. Ocean Solaris, zasugerowany leciutkim, pulsującym światłem na
ścianie po prostu jest. Bohaterowie orientują się w jego sile sprawczej, ale
nic ponadto.
Istotniejsza jest relacja Krisa z Harey. Czy fantom
(określany w spektaklu zgodnie z demonologią sukkubem – natura, którego (-ej)
podkreśla romantyczna ikonografia, purpurowej sukni Blake’a, powtarzana później
w symbolice modernistycznej) to okazja do odkupienia win? Wszak Kelvin obwinia
się o jej samobójczą śmierć. Czy to rodzaj tortury umysłu? Ta eschatologia
kosmiczna ujawnia się w obecności/ nieobecności Snauta, enigmatycznego,
przeżywającego swój dramat obserwatora/ uczestnika obok pary głównych
bohaterów.
Nie poznajemy odpowiedzi. Bortkiewicz konstruuje
opowieść o powstawaniu i rozpadzie tożsamości. Gdy fantom Harwey zyskuje
świadomość swego bytu (?) Kelvin zaczyna wątpić w naturę swej cielesności, w
istnienie. Najistotniejszym elementem scenografii jest lustro, które odbija
świat, ale i zniekształca. Kris Kelvin zaczyna przypominać Deckarda, zabójcę
robotów z powieści Dicka „Czy androidy śnią o elektrycznych owcach?”, który
zaczyna podejrzewać, że sam jest maszyną. Stawia – jak bohaterowie większości
przedstawień tegorocznego festiwalu – odwieczne pytanie ludzkości: kim jestem?
Tożsamość, najważniejszy z konstruktów opowieści
najwybitniejszych twórców SF drugiej połowy XX w. – Lema i Dicka – zyskuje
nowy, interesujący teatralny wyraz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz