Agnieszka Kozłowska-Piasta
("Projektor" - 1/2014)
Jak zmienia się świat, gdy zapada zmrok? Co dzieje
się, gdy zapalimy żyrandol? Dlaczego śnieg jest biały, a ziemia czarna? Na te
pytania odpowiedzieliśmy sobie – my dorośli – już bardzo dawno temu i równie
dawno porzuciliśmy chęci, aby zgłębić ten temat dokładniej, tak jak dziecko,
jak na przykład dwulatek.
![]() |
Fot. Bartek Warzecha |
– Boimy się. Ciemno – mówi junior wchodząc do ciemnego
pokoju. Potem robi „pyk” i wciskając klawisz kontaktu, oddycha z ulgą, widząc
zapalające się żarówki. To dla niego nie tylko zabawa, powtarzana do znudzenia
przez kilka tygodni czy nawet miesięcy. To poznawanie, smakowanie świata i
wielka przygoda. Przecież żyrandol może się nie zapalić, a ciemność może
odsłonić coś wyjątkowego, jak świecące oczy ukochanego kotka, który pozwala
ciągnąc się za ogon. Najnowsza premiera Teatru Lalki i Aktora „Kubuś”
przeznaczona jest właśnie dla takich eksplorujących świat maluchów.
Oparta na kontraście bieli i czerni „Jasno/Ciemno” –
opowieść Honoraty Mierzejewskiej-Mikoszy, to właściwie zbiór etiud, historyjek
opowiadających o tym, jak biel nie może istnieć bez czerni i odwrotnie. Spektakl
nie ma fabuły, snuje się powoli, wręcz ospale, pokazując maluchom dziesiątki
kontrastowych wcieleń bieli i czerni. Spotkać je możemy na klawiszach pianina,
w zestawie nocy i dnia, w strojach,
balonikach, farbie mazanej po białym papierze, cieniu na białej ścianie.
Bajka nie atakuje słowem, lecz kontekstem, gestem, hasłem i dźwiękiem. Pozwala
zanurzyć się w biało-czarnym świecie i go... no właśnie... zrozumieć, tak jak
może zrozumieć go kilkulatek.
Kontrastowe laboratorium jest w pełni bezpieczne dla
maluchów. Otuleni w biało-czarne poduchy mali widzowie siedzą pod białym
namiotem i obserwują z bardzo bliska kameralny spektakl, w którym występuje
tylko dwójka aktorów. To poważne zadanie dla Magdaleny Daniel i Błażeja
Wawszczyka. Muszą skupić uwagę maluchów, wykorzystując zupełnie inne środki
wyrazu niż w każdym spektaklu dla nieco starszych dzieci. Nie słowa, lecz
płynne gesty, ciekawe ruchy, turlanie się, mówienie głośniejsze i cichsze, nie
akcja, ale zmiana świateł,
wykorzystanie teatru cieni, wielu tworzyw, skromnych, ale ciekawych rekwizytów.
Ta dziwna opowieść doskonale się sprawdza. Mój
niespełna dwuletni junior siedział jak zaczarowany przez prawie 40 minut
wstrzymując oddech, podskakując na kolanach i bacznie obserwując oboje aktorów.
Nie sądziłam, że coś jest w stanie przez tak długo utrzymać go w miejscu. To
chyba najlepsza pochwała dla skromnej kubusiowej opowieści, pierwszej z serii
„Baja dla Najnaja”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz