Agata Kulik
("Projektor" - 6/2015)
„Teatrzyk Mimo To” to kielecki zespół pantomimy, w
którym grają dzieci niesłyszące i niedosłyszące. Dlaczego nazywa się Mimo To?
Czy dlatego, że dzieci, które w nim występują, robią to na przekór
przeszkodzie, jaką jest brak słuchu? Myślę, że była by to dla nich nieco
krzywdząca interpretacja.
„Teatrzyk Mimo To”, to teatr nad wyraz dojrzały, świadomy
scenicznie. Podczas ich spektakli nie widać zmagań z materią. Wydaje się, więc,
że robią to na przekór innym, bo ja na scenie nie zauważyłam w nich żadnych
ograniczeń.
Teatrem
na co dzień opiekują się panie Małgorzata Kardasińska-Kolasa oraz Magdalena
Kuta. To one tworzą adaptacje, reżyserują i projektują scenografię do
przedstawień.
Teatr
pantomimy to specyficzny rodzaj teatru. Tu ważne są emocje, ruch, gestykulacja.
–
Nasi aktorzy są często, sami z siebie, bardzo ekspresyjni. Język migowy, którym
się posługują, to przecież język gestów, ruchu ciała. Dlatego jest to poniekąd
dla nich pewne ułatwienie. Zmysł słuchu zostaje u nich zastąpiony umiejętnością
przekazywania informacji za pomocą swojego ciała – mówi Małgorzata
Kardasińska-Kolasa – adaptując scenariusz mamy przed oczami konkretnych członków
naszego zespołu, ich specyfikę ruchu, która dla każdego z nich jest inna,
charakterystyczna, niemal jak barwa głosu dla aktora w tradycyjnym teatrze.
Po
raz kolejny, zostałam w Kielcach miło teatralnie zaskoczona, oglądając spektakl
„Kleks kontra cybermania”. „Teatrzyk Mimo To” swym występem uświetnił obchody
25-lecia Ośrodka Szkolno-Wychowawczego dla Niesłyszących i Słabosłyszących.
Podczas przedstawienia pomyślałam, że w zasadzie stałym miejscem tych aktorów
powinien być raczej Teatr Lalki i Aktora „Kubuś” (gdzie również prezentowali
„Kleksa” – red.). Nad wyraz dojrzały teatr dla dzieci, zagrany przez dzieci.
Spektakl
„Kleks kontra cybermania” pokazuje dwie postawy – Dziewczynki (Daria Szewczyk)
zaczytanej w książkach i Chłopca (Bartek Jańczak) grającego ciągle w gry
komputerowe, którego nie obchodzi zupełnie jakikolwiek obszar życia poza
cyberprzestrzenią. Próby zaciekawienia go przez Dziewczynkę bajkami kończą się
fiaskiem. Do akcji wkracza wiec, ktoś kto miał większe doświadczenie z
wychowaniem niesfornych chłopców – Pan Kleks (Kamil Ziętek). Niestety zabiegi i
starania Pana Kleksa wydają się bezskuteczne. Szereg przyprowadzonych chłopcu
postaci z bajek nie wzbudza w młodym cybermaniaku najmniejszego
zainteresowania. Jedynie na chwile, uznanie w oczach Chłopca zdobywa piękna
Esmeralda (w tej roli Żaneta Panowicz). Ale dziewczyna zauroczyła go tylko na
króciutką chwilę, tak jak ulotne bywają młodzieńcze zauroczenia. Na Chłopca nie
działała szarpanie za uszy Pipi (Joanna Więckowska) ani nawet coraz to nowe
czary Pana Kleksa. Okazuje się, że jednak na wszystko sposób, w tym wypadku to
po prostu brak prądu, który sprawia, że młodzieniec daje się przeciągnąć na
dobrą stronę mocy – na stronę wyobraźni.
„Kleks
kontra cybermania” to nie tylko spektakl o wyższości czytania nad graniem w gry
komputerowe. To przedstawienie o braku komunikacji i braku rozwijania
wyobraźni. Wszystko można mieć dziś podane na tacy, ale zbyt proste rozwiązania
rozleniwiają, tworząc pokolenia myślące szablonowo, niezdolne wyjść często poza
schemat. To przedstawienie proste i zrozumiale dla przeciętnego widza, ale
jednocześnie mądre w przekazie i nie pozbawione humoru. Salwy
śmiechu wśród publiczności wzbudziła perfekcyjnie wykonana rola Kaczki
Dziwaczki. Arkadiusz Czyż zagrał ją z dystansem godnym podziwu dla nastolatka
pokazując jednocześnie swój profesjonalizm.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz