Agata
Kulik
("Projektor" - 2/2014)
27 stycznia to Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach
Holokaustu, z tej okazji Fundacja Studio TM przygotowała już III edycję
Reminiscencji Teatralnych, które odbyły się w Bazie Zbożowej.
![]() |
Fot. Jowita Droździkowska |
W
klubie „Kotłownia” zobaczyliśmy dwa spektakle: „Przez Dolinie Cieni” Teatru
Zbożowego oraz „Na zawsze” twórców z Jarosławia. Przedstawieniom towarzyszył
wernisaż nostalgicznej wystawy fotografii otworkowej „Żydzi wrócili”.
„Przez
dolinę cieni” – performance, jak mówiła reżyserka Dorota
Anyż, oparto na wspomnieniach Goldie Szachter-Kalib, mieszkanki Bodzentyna,
która jako dziecko trafiła do obozu koncentracyjnego, cudem udało jej się
przeżyć i wyjechać do USA. Wiele lat później spisała swoją historię w formie
książki „Z Bodzentyna do Auschwitz i Bergen-Belsen”.
Spektakl
to forma czytania/recytacji fragmentów tej autobiograficznej powieści, które
składają się w przejmującą całość. Z jednej strony to opowieść o strachu,
niepewności i bezradności. Z drugiej zaś o cudach, być może bardzo osobistych,
ale jednak, bo jak inaczej nazwać splot wydarzeń, które ratują Goldi od
śmierci? Jak inaczej, jeśli nie interwencją Jahwe, na miarę jej prywatnego
przejścia przez Morze Czerwone.
Prosta scenografia (belki słomy) oraz kostiumy
są nieinwazyjnym tłem dla czarno-białych zdjęć z Auschwitz, wyświetlanych z
projektora. Aktorki ubrane w czarne długie spódnice, wyciągnięte czarne swetry
i chustki na głowach dookreślają stereotyp żydowskiej kobiety, żałobnicy.
Zarówno nad tymi co zginęli, ale i nad swoim życiem, które w obozie umarło.
„Wylogowało” się jakby ze znanej wszystkim rzeczywistości, by przenieść się do
wręcz onirycznego świata (bo jak inaczej wytłumaczyć ten koszmar?), gdzie
obowiązują prawa, których reguł do końca nie jest się pewnym, a strach o własny
los i los bliskich jest nieodzownym kompanem. Spektakl uzupełnia przejmująca
muzyka na żywo.
„Na
zawsze” Moniki Siary według Romy Ligockiej i Lewisa Carrolla, na podstawie
scenariusza i w reżyserii Pawła Sroki to monodram– spojrzenie na getto oczami
małego dziecka, które jeszcze nie rozumie tego, co się dzieje, ale już zdaje
sobie sprawę z grozy sytuacji. Mała wie, że obowiązują tu prawa bezwzględne,
nie ma miejsca na jej (przysługujące przecież dziecku) marudzenia, ani
protesty. My rozszyfrowujemy to, co dla malej Romy pozostaje jeszcze dziwnie
zakodowane i możemy dostrzec całe okrucieństwo, niesprawiedliwość, cały strach.
Wyzwala się z getta, ale nie wie już, co to znaczy, bo getto to nie tylko mury,
to zniewolenie tam, w środku, w sercu i duszy, zniewolenie, którego tak łatwo
nie da się pozbyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz